Od czego, by tu zacząć?
Może od tego, że tańczę od
dziesięciu lat? Może od bajki, o dziewczynce która nigdy nie szła
wyznaczoną drogą? A może od tego, że w wieku piętnastu lat....
nie, nie. Zostanę przy tym drugim...
Pewnej wrześniowej nocy na świat
przyszła mała dziewczynka. Rodzice bardzo się cieszyli z narodzin
małej istotki, dziewczynka wychowywała się w pięknym domu z
ogrodem, z którego przejść można było na ścieżkę, dziewczynka
nazwała ją „ścieżką szczęścia”, gdyż prowadziła ona do
zaczarowanego lasu, w którym wszystkie problemy stawały się błahe.
Dalej, ścieżka szczęścia
prowadziła do malowniczej polany, gdzie kwiaty miały piękne kolory
tęczy, niebo było bardziej błękitne, słońce radośnie muskało
skórę, a trawa opływała soczystą zielenią. Nawet konik polny
wydawał się bardziej radosny. Kolorowe ptaszki ćwierkały
radośnie, a motyle tańczyły wokół drzew. Co dzień dziewczynka
spędzała czas na polanie, śmiejąc się, bawiąc, śpiewając i
tańcząc.
Każdego dnia mała kochała taniec
bardziej i bardziej. Stał się on częścią jej życia, bicie serca
wystukiwało rytm, wiatr kołysał biodrami i rozwiewał włosy.
Mimo iż dziewczyna każdego roku
stawała się co raz starsza, nie rezygnowała z odpoczynku
na polanie, wręcz przeciwnie,
przychodziła częściej, ale miejsce w którym stawiała pierwsze
taneczne kroki, przerodziło się w miejsce gdzie wylewała pierwsze
łzy, łzy smutku, niemocy.
Była kruchą osobą o delikatnych
dłoniach i jeszcze delikatniejszej duszy.
Dziewczyna miała dobre serce,
opiekowała się roślinami, kochała ludzi, zwierzęta, kwiaty,
motyle, wczesny ćwierkot budzący ją
każdego ranka.
Kiedy mała dziewczynka, przemieniła
się w zmysłową młodą kobietę, miłość gościła w sercach osób, które podziwiały jej
ruchy, a promienny uśmiech nie schodził z twarzy.
Oczy błyszczały blaskiem miliona
gwiazd, gdy poruszała się w rytm muzyki.
Gdy chciała jej ruchy wprawiały w
podziw, innym razem uwodziły.
Długie włosy nadawały jej
zmysłowości, a miodowe oczy słodyczy.
Piękna i utalentowana – mówili o
niej ludzie, ale czy na prawdę tak było?
Rzeczywistość była inna, to co
wydawało się kolorowe, było szare, taniec był ucieczką od problemów, a
miłość istniała tylko w romansach, które co noc czytała, marząc
że kiedyś pozna mężczyznę, którego pokocha i który pokocha ją,
nad życie.
Przecież, każdy ma prawo marzyć.
Marzyć o podróżach, wielkich pieniądzach, urodzie,
ale ona była inna, jej wystarczyła
miłość, miłość która pokoloruje jej świat,
świat który kiedyś był wypełniony
setką barw, miała taniec, ale do tańca nie można się przytulić,
nie można z nim porozmawiać, śmiać się z nim i ronić łzy
szczęścia. Każdy ma do tego prawo, prawo do szczęścia, nawet
Julia....
Życie, to nie zawsze bajka....
Miałam inne plany na te opowiadanie, ale niektórzy pokrzyżowali moje plany.
Pierwszy rozdział za dwa tygodnie.... w Wigilię:)
Prezentów część pierwsza:)
I od razu powiem, że w takiej formie będzie tylko prolog, rozdział pierwszy napiszę już normalnie.